FUT5AL HEA7EN tym razem w czwartek

Na wstępie zacznę od przeprosin za opóźnienie publikacji felietonu, teraz to moja wina. Tym razem nieco mniej o meczach, a więcej innych tematów. Zacznę może o ostatnich wydarzeniach w moim klubie. Nie będę zagłębiać się w szczegóły, bo to wewnętrzne sprawy klubu, ale zespół pogrążył się w stagnacji, która się pogłębiała z każdym meczem i trzeba było zrobić radykalną zmianę, aby wstrząsnąć drużyną. Łatwiej zmienić trenera niż 12 zawodników, to stara piłkarska prawda.

Od poniedziałku cały czas spędzałem w klubie, odbyłem wiele spotkań i konsultacji. Nasi zawodnicy z meczu na mecz wyglądali coraz gorzej pod względem fizycznym i mentalnym. Zarządziłem serię badań (zakwaszenie pomeczowe, morfologia, profil żelazowy, kinaza kreatyninowa) aby poznać wszelkie szczegóły dotyczące ich organizmów. W poniedziałkowy wieczór spotkaliśmy się na zebraniu zarządu klubu i po prawie dwóch godzinach dyskusji w gronie ośmiu osób dokładnie przeanalizowaliśmy ostatnie zdarzenia, formę zespołu, sposób zarządzania drużyną, współpracę trenera ze sztabem szkoleniowym oraz samymi zawodnikami.

Wspólnie doszliśmy do wniosku, iż pewna formuła się wyczerpała i potrzeba zmiany, aby zespół osiągał lepsze rezultaty. Pożegnaliśmy Olega Zozulę, który osiągnął z zespołem najlepszy wynik w historii (vice mistrzostwo Polski w sezonie 2012/13) i ma olbrzymie zasługi dla "Czerwonych Diabłów", ale wszystko ma swój początek i swój koniec. Dobro klubu a nie jednostki jest najważniejsze, tak więc nadszedł czas aby zrobić kolejny krok do przodu.

We wtorek wraz z prezesem Jakubem Kiedrowskim udaliśmy się najpierw do ratusza miejskiego, gdzie poinformowaliśmy o naszej decyzji i powodach jej podjęcia, co spotkało się ze zrozumieniem i pełną akceptacją suwerennej decyzji zarządu. Miasto Chojnice jest głównym sponsorem klubu, tak więc zrozumiałe jest, iż w pierwszej kolejności naszą decyzję przekazaliśmy przedstawicielom rady miejskiej. Kolejna wizyta to spotkanie z Jarkiem Wróblewskim, który badał zawodników i analizował uzyskane wyniki. Szybko doszliśmy do porozumienia w temacie pracy dla Red Devils. Jarek od tego tygodnia będzie obecny na treningach i meczach naszego zespołu i objął funkcję trenera przygotowania motorycznego. Jest to kolejny element w stronę profesjonalizacji naszych poczynań, bo przyznam szczerze iż ten element u nas był trochę zaniedbany. Następnie wraz z Kubą spotkaliśmy się z trenerem Olegiem Zozulą i przekazaliśmy mu decyzję zarządu. Oleg przyjął do wiadomości, oczywiście nie był zadowolony, bo kto by był w takiej chwili, ale rozstaliśmy się w zgodzie i bez jakiejkolwiek złości.

Później odbyłem rozmowę telefoniczną z Tomaszem Aftańskim, któremu dzień wcześniej sygnalizowałem, iż być może będzie potrzebny w roli "strażaka". Tomek po konsultacji z żoną, która spodziewa się wkrótce dziecka (gratulacje!!!) wyraził chęć pomocy i zgodził się na objęcie funkcji trenera do końca pierwszej rundy rozgrywek. Na więcej niestety nie pozwalają mu obowiązki pracownicze, a szkoda. "Aftan" już po raz czwarty (właściwie piąty - nie zapominajmy o Holiday'u), a drugi w roli "ratownika" przybywa do naszego miasta. Tylko Gothard Kokott & Tadeusz Wolny w Cleareksie oraz australijskie bumerangi wracały częściej na swoje miejsce niż "Aftaneiro" do Chojnic. Liczę, że wyciągnie zespół z kryzysu i zrobi parę punktów. Zna się na robocie i ma moje pełne zaufanie, a swoją drogą to fajnie będzie go zobaczyć przy parkiecie.

W środę wreszcie miałem czas zająć się swoją firmą (prowadzę wraz z ojcem transport międzynarodowy, specjalizacja cysterny), bo dwa dni tylko sprawy klubowe zaprzątały mi głowę, a na chleb ze smalcem też muszę zarabiać. Potem trening bokserski z Kubą Mączkowskim, bo od lutego mamy indywidualne zajęcia z trenerem KS Boxing Team Chojnice Marcinem Gruchałą. Wrogów nie brakuje, to trzeba umieć się bronić ;) a boks to też świetny sposób na wyładowanie złości i złych emocji na worku. Ja to się dopiero uczę techniki i elementarza pięściarskiego, ale Kuba to prawdziwy "dzik". Nasz trener mówi, że już go można wystawiać na amatorskie gale. To przeciwnikom na parkiecie radzę uważać, bo w przypadku jakieś scysji stawiam sto milionów dolarów na "Mączka". A dodam jeszcze, iż żaden trening piłkarski nie może się równać bokserskiemu. Z koszulki to można wycisnąć wiadro wody, pot cieknie ciurkiem. Po pierwszych treningach szliśmy na posiłek do restauracji "Bazylia", która mieści się przy hali i powiem szczerze, że jedliśmy mając brodę opartą o stolik, i wsuwaliśmy jedzenie do ust, bo nikt nie miał siły podnieść rąk do góry. Niesamowicie wyczerpujące zajęcia, ale tak samo dające ogromnie dużo satysfakcji. Zresztą sami spróbujcie np. na rozgrzewkę poskakać 12 minut bez przerwy na skakance. Żałuję, iż dużo wcześniej nie zająłem się tym sportem, bo jest naprawdę fascynujący. Boksem zawodowym interesowałem się zawsze, byłem wielkim fanem Mike Tysona, Lennoxa Lewisa, Andrzeja Gołoty, Prince'a Naseema Hameda, Chrisa Eubanka ale nigdy nie przypuszczałem, iż w wieku oldboja zajmę się trenowaniem w rękawicach.

Tyle o nowej pasji, później trasa do Gdańska, bo tutaj byłem umówiony na spotkanie z Tomkiem Aftańskim, aby dograć resztę szczegółów, udało nam się dogadać dosłownie w minutę... Czwartek to wreszcie czas na napisanie tego felietonu. Uff, no teraz wiecie jak wygląda mój "filofax".

Co do meczu z AZS-em Uniwersytet Gdański, to może lepiej spuścić zasłonę miłosierdzia... Był to drugi z rzędu fatalny występ naszej drużyny. Brakowało ostatnio chemii na linii zawodnicy-trener i to było wyraźnie widać na parkiecie. Po spotkaniu ani na parkiecie, ani w szatni nie było cienia radości. Chłopacy umyli się i rozeszli do domu. Gdańszczanie przyjechali na ten mecz jak na stracenie, ale w trakcie spotkania widząc naszą nieporadność i wolne tempo gry próbowali zmienić swoje fatum. Świetne spotkanie rozegrali obaj bramkarze, Michał Kartuszyński i Władysław Bondarenko, którzy wielokrotnie popisywali się udanymi interwencjami.

"Akademicy" naprawdę mogli nas ugryźć i wywieźć punkty, zabrakło im nieco precyzji. Zwłaszcza Poźniakowi, który jest zasadniczo lewonożny. Tydzień temu pisałem, że zawsze szuka uderzenia z lewej strony, to musiał mi pokazać, że umie także z prawej - i to mu się udało w ładnym stylu, kiedy doprowadził do wyrównania akrobatycznym strzałem. Z "lewusami" jest jednak tak, że dwa razy z rzędu cud się nie zdarza, Poźniak miał na prawej nodze piłkę meczową na sekundę przed końcem i wzorowo ją zmarnował. Na szczęście dla nas.

Na fotce widać, jak trójkę piłkarzy z Gdańska nagle rozbolały "dzbanki" po zmarnowanej szansie. Gdańsk boryka się z własnymi problemami, zespół trenuje rzadko, a jeszcze rzadziej w komplecie. Trudno osiągać wyniki, jak sami piłkarze nie podchodzą poważnie do swoich obowiązków. Naprawdę szkoda mi Wojtka Pawickiego, który bardzo się zaangażował w tworzenie futsalu w Trójmieście, a musi się szarpać z brakiem profesjonalizmu u kolegów z parkietu. Wojtek wyrasta ponad przeciętność i chętnie bym go widział w moim zespole, ale jest związany emocjonalnie z drużyną UG i nie ma szans aby go wyrwać stamtąd. Trener Szymon Hartman ma naprawdę poważny problem, bo rywale uciekają i Gdańsk na dobre zakotwiczył na ostatnim miejscu w tabeli.


 A teraz pokrótce o pozostałych meczach. Ekipa KGHM Euromaster wygrywając 3:0 z Gwiazdą poczuła się już bardzo pewnie, a trzy gole przewagi w futsalu wcale nie są aż tak dużą zaliczką. Brawo dla Gwiazdy za ambitną pogoń, ale specjalista od trafień w ostatniej chwili - Pietruszko - załatwił 3 punkty dla miedziowych, do dodatek naprawdę pięknym strzałem.

Co do Cleareksu, to muszę się przyznać, iż myliłem się oceniając ich przed sezonem. Są największą niespodzianką sezonu "in plus", całkiem zasłużenie zresztą. Teraz po bardzo emocjonującym spotkaniu pokonali mistrzów z Bielska Białej i prują do przodu, nie oglądając się na nikogo. No i w tym meczu popisali się większym cwaniactwem, bezlitośnie wykorzystując błędy obrony Rekordu. Jak tak można wpuścić wolnego???

O meczu Gatta - AZS UŚ za dużo nie można napisać, bo był jednostronnym widowiskiem. W Katowicach nadal strzela Piskorz, czuję w powietrzu zapach szybkiego transferu. "Korek" z kolei zaciął się, brakuje mu trzech bramek a spluwa bez naboi. Ciekawe czy "Filip" czujnie obserwuje pogoń za jego rekordem? Gatta teraz przyjeżdża do nas, czeka nas bardzo ciężkie spotkanie. Ale mamy w klubie nową miotłę, to uporządkuje bałagan i wygramy z "rajciarzami".

Wisła Krakbet - GAF Jasna, co to był za mecz. Gliwiczanie wyraźnie lepsi w tym pojedynku, szkoda że tylko w drugiej połowie. Ale za to w pierwszej to był prawdziwy rollercoaster. Śledząc wynik na stronie FE i widząc co kilkadziesiąt sekund kolejne gole pomyślałem, że GAF przy paru bramkach straty wycofał bramkarza i dlatego tak dostaje w kufer. Nic podobnego, "Biała Gwiazda" waliła z pełnych akcji jak w bęben, opanowali się dopiero w drugiej połowie, kiedy już w przerwach gry popijali sobie szampana.

I na koniec Pniewy, gdzie gościła Pogoń. Myślałem, że "Portowcy" odbudowali się zwycięstwem nad nami i pójdą na ostro ze "Smokami", a tu zonk. Młoda ekipa trenera Frajtaga nie przestaje zaskakiwać i pogoniła "Pogoniarzy". Choć Tubacki przy wycofanym musi trafić na 2:2!!! No ale nie trafił, ale za to Mirka Grycmachera szlag trafił, jak mecz się zakończył. Największa niespodzianka? W tej rundzie na pewno, ale w drugiej taki wynik już nie będzie nikogo zaskakiwać. Regularne trenowanie futsalu, nawet przez młodych piłkarzy jakich mają Red Dragons daje efekt punktowy. To już nie czasy, że się zwołało z trawy piłkarzy i "grajta co umieta". Solidna, ciężka praca popłaca.

A na koniec parę ciekawostek:

  1. Szymon Czeczko wyszukał w necie niesamowicie efektowną prezentację podczas meczu hokeja klubu Halifax Mooseheads. Kto to widział będzie pod wrażeniem. Wyobraziłem sobie takie coś kiedyś na hali...
  2. Bardzo ciekawy wywiad z prezesem Legii Bogusławem Leśniodorskim. Pieniądze - kosmos w porównaniu do futsalu, ale sposób myślenia i wszelkie działania można przenieść w skali mikro do piłki halowej.


M7

(opinie wyrażone w powyższym felietonie są prywatnymi poglądami autora, a nie klubu Red Devils Chojnice)